Promienna, gładka, świeżo wyglądająca skóra, bez zaskórników, wyprysków oraz innych niedoskonałości - czy to tylko nieosiągalny cel?
Producenci kosmetyków do pielęgnacji skóry twarzy chcą abyśmy wierzyli, iż tylko pozbycie się sebum z naszej skóry pozwoli uniknąć tych niedoskonałości. A jak jest faktycznie? Według definicji sebum (łac.) czyli łój skórny to naturalna substancja ochronna wydzielana przez gruczoły łojowe. Zapewnia miękkość naszej skórze, działa przeciwbakteryjnie i przeciwgrzybiczo, reguluje gospodarkę wodną oraz wchłania zanieczyszczenia. Jest płaszczem ochronnym naszej skóry.W jej skład wchodzą:
1. tłuszcze - glicerydy ok. 50%,
2. woski - ok. 20%,
3. skwalen (bardzo interesujący węglowodór, zaliczany do lipidów, ale nie tłuszczy) - ok. 10% ,
4. wolne kwasy tłuszczowe – ok. (10%),
5. cholesterol ok. 3%.
2. woski - ok. 20%,
3. skwalen (bardzo interesujący węglowodór, zaliczany do lipidów, ale nie tłuszczy) - ok. 10% ,
4. wolne kwasy tłuszczowe – ok. (10%),
5. cholesterol ok. 3%.
Usuwając sebum zakłócamy naturalną równowagę naszej skóry. A nasza skóra, aby zrekompensować sobie brak nawilżenia zaczyna wytwarzać go jeszcze więcej i tutaj pojawiają się problemy w postaci w/w niedoskonałości.
Ogólnodostępne kosmetyki służące do oczyszczania skóry (żele, płyny, mleczka, toniki) są produkowane na bazie wody, jednak ta jak wiadomo nie rozpuszcza tłuszczu. Rozpuszczają go za to detergenty znajdujące się w tych kosmetykach. W konsekwencji nasza skóra jest silnie podrażniona i sukcesywnie pozbawiana sebum.
Nowa metoda, o której chciałabym dzisiaj napisać staje się coraz bardziej popularna w naszym kraju. Dzieje się tak za sprawą tego, iż jest zupełnie naturalna oraz tania! Ta metoda to Oil Cleansing Method (OCM). Polega na oczyszczaniu skóry twarzy za pomocą mieszanki olejów.
Natknęłam się na nią poszukując naturalnych sposobów oczyszczania skóry twarzy, jak dla mnie dosyć innowacyjna, ale warta wypróbowania. Generalnie chodzi o stworzenie mieszanki olejów; bazowego oraz uzupełniającego. Jeśli chodzi o proporcje szkoły są różne:
Pierwsza mówi - zmieszaj dwa oleje w proporcji - olej bazowy 70% do 90% - olej uzupełniający 10% do 30%;
Druga zachęca aby zmieszać, aż trzy różne oleje w proporcji 40%;40%;20%.
W wielu publikacjach i artykułach jako bazowy olej, wymieniany jest olej rycynowy. Według Wikipedii olej rycynowy to "olej rącznikowy (łac. Oleum Ricini, Oleum Palmae Christi) − produkt roślinny, otrzymywany z nasion byliny (w Polsce roślina roczna) – przez wyciskanie oleju na zimno i wygotowywanie z wodą. Takie postępowanie pozwala na rozkład toksycznej toksoalbuminy. Stosowany jest w kosmetyce, jako odżywka do włosów suchych. Pomaga w odbudowie łamliwych i wypadających brwi i rzęs oraz paznokci i naskórka wokół nich. Jest częstym składnikiem tzw. domowych odżywek." Jego koszt to ok. 6zł
Mieszany może być z olejami tj.:
Spotkałam się również z używaniem oliwki pielęgnacyjnej marki HIPP. Jednak dla mnie to produkt zupełnie nienaturalny ze względu na składnik o nazwie parfum. Dlatego odradzam.
Każdy z nich ma inne właściwości dlatego bardzo istotne jest zidentyfikowanie typu naszej cery oraz problemów jakie na niej występują. Zasada z jaką mieszamy oleje jest prosta – im nasza skóra jest bardziej skłonna do przetłuszczania się, tym więcej oleju rycynowego stosujemy. Robimy tak dlatego, ponieważ olej rycynowy ma pewną zdolność. Mianowicie świetnie wyłapuje brud oraz bakterie, wykazując przy tym powinowactwo do ludzkiego sebum. Oczyszcza więc nasze pory w idealny sposób! Łojotok zostaje znacznie ograniczony. Właśnie ze względu na silne działanie „odtłuszczające” (chemiczna zasada – „podobne rozpuszcza podobne” – [olejek vs. ludzkie sebum]).
Jak wykonać oczyszczanie za pomocą magicznej mikstury w następnym poście.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz